Prof. Sławek: siłą uniwersytetu jego otwartość i zdolność do buntu
Uniwersytet powinien sprzyjać wspólnocie, do której należy, nie może jednak być ograniczony jej zasadami. Siła uniwersytetu polega na poszukiwaniu i buncie - wskazuje filozof, literaturoznawca i poeta, prof. Tadeusz Sławek.
W wykładzie wygłoszonym podczas konferencji naukowej z okazji 40-
lecia Uniwersytetu Śląskiego, prof. Sławek - były dwukrotny rektor
tej uczelni - analizował m.in. miejsce i zadania uniwersytetu w
różnych przestrzeniach społecznych.
Według niego powołaniem uniwersytetu jest sprzyjać wspólnocie,
ale pod żadnym pozorem nie być ograniczonym do jej zasad.
Uniwersytet należy bowiem do wspólnoty, ale najważniejszym
sposobem manifestowania tej przynależności jest jego gotowość do
krytycznego oglądu praw, które tą wspólnotą rządzą.
"Dlatego uniwersytet jest w jakimś miejscu, ma jakiś adres, lecz
jego siła polega na tym, że jest przy drodze, jest uniwersytetem
wędrującym, który się trochę buntuje" - mówił prof. Sławek.
Podkreślił jednak, że aby było to możliwe, konieczne jest
rozumienie uniwersytetu wykraczające poza ideę universitas.
Pojęciem tym określił pewien zasób ludzi, których gromadzi i
jednoczy wspólny interes, cel lub zamiłowanie. Na tej podstawie
universitas nadaje tym, którzy gromadzą się do spełnienia owego
wspólnego celu, zbiorową tożsamość. Zdaniem Sławka, pojęcie
universitas w odniesieniu do uniwersytetu powinno być uzupełnione
pojęciem societas.
"Societas to inny rodzaj wspólnoty, która organizuje się (...) w
wyniku pewnych relacji między jednostkami. Uniwersytet nie może
postrzegać się wyłącznie jako universitas, bo (...) ustanawiałby
siebie jako instytucję ludzi zjednoczonych wspólnym celem, co
groziłoby zaciemnieniem zasady wolności akademickiej"- ocenił
Sławek.
Ponieważ uniwersytet jest miejscem wielu dyscyplin, jego praktyka
jest także praktyką diversitas. Łącząc te pojęcia, uniwersytet w
ujęciu Sławka wkracza na teren publiczny i staje się czynnikiem
res publiki "rozumianej jako namysł, czyli niespieszne, cierpliwe
rozważanie nad tym, co zrobić - połączone z wyobraźnią, która
pozwala unikać moralnie wątpliwych wyborów wynikających z
automatyzmu i stereotypów myślowych".
Naukowiec nawiązał także do jednego ze sporów intelektualnych
połowy lat sześćdziesiątych ub. wieku - dotyczącego idei
uniwersytetu - podczas którego starły się dwie wizje. Jedna,
uniwersytetu jako maszyny produkującej postęp prowadzący do
lepszej przyszłości, zacierała linię między uniwersytetem, a
rzeczywistością ekonomii i polityki.
Druga natomiast określała jej zwolenników jako produkty
uniwersyteckiej fabryki przygotowane do tego, by stać się
uczestnikami innych organizacji i stać się od nich w pełni
zależne. Częściami tej fabryki pozostają jednak ludzie, którzy
czasem, gdy części te odmówią posłuszeństwa, blokują działanie
całej maszynerii.
"Jeżeli chcielibyśmy przyjąć, że uniwersytet jest maszyną (..)
musielibyśmy powiedzieć, że jest to maszyna, której szczególnie
cenne są te części, które odmawiają posłuszeństwa. Musimy sobie z
tego zdać sprawę, by nie uwikłać się w naciski świata ekonomii,
biznesu czy polityki. W tym sensie uniwersytet służy
obywatelskości" - skonkludował prof. Sławek. (PAP)
ostatnia aktualizacja: 2016-09-02